Dzień Babci i Dziadka

 



Dobrze, że święta przedłużają się, wypełniając w ten sposób pustkę i szarość, a pisać to można szczególnie w styczniu, gdy za oknem jest jak jest. W pokoju, choć nieco przyschła, nadal stoi choinka, a świecące ledowo reniferki rozjaśniają ciemności miasta. A jeśli ktoś już choinkę zwinął, a reniferków nie ogląda, bo nie wychodzi bez potrzeby z domu w to zimno, dostał w prezencie Dzień Babci i Dziadka. Dla mnie zaczął się już w zeszłym tygodniu, w czwartek, bo prowadziłam wtedy warsztaty międzypokoleniowe w Terminalu Gocław, które nazwałam „Babcia i dziadek też mają marzenia”. Chciałam, żeby dzieci przeprowadziły ze swoimi dziadkami i babciami wywiady o ich marzeniach, a potem przygotowały dla nich ‘kuferki marzeń’ z odpowiednimi rysunkami. Wyszło wzruszająco i pięknie i mam nadzieję, że dzięki temu dzieci poczuły, że ich dziadkowie i babcie nie są tylko ramionami do przytulania, rękami do robienia placków i kimś kto bez zmrużenia oka będzie oglądał jak tańczą i śpiewają, albo rozchlapują wodę na basenie, ale osobami z krwi i kości.

Przed warsztatami, na których na początku musiałam oczywiście opowiedzieć swoich książkach, zrobiłam w głowie przegląd wykreowanych przeze mnie postaci babć i dziadków i okazało się, że właściwie nie ma książki, w której by ich nie było. I są to zarówno prawdziwi krewni bohaterów, jak też przeróżne starsze osoby, które pełnią funkcję dziadka lub babci i choć nigdy specjalnie się nad tym nie zastanawiałam, zawsze są ważni, wyjątkowi, choć bardzo różni.

W „Zielonych Martensach” babcia opiekuje się Feliksem i jego siostrą, gdy mama wyjeżdża do pracy. Gdy babcia trafia do szpitala, Feliksowi wali się świat i. Jagoda z „To już nie ma znaczenia” jest w podobnej sytuacji – to też babcia właściwie sprawuje nad nią opiekę. Babcia-wróżka. Która mówi do Jagody: Wiesz, co jest w moim życiu najlepsze? Ty. W „Tam, gdzie zawracają bociany” dziadkowie głównych bohaterów okazują się kochankami z przeszłości, a „Serii kawowej” mamy plejadę dziadków i babć, w tym bardzo ważną dla Linki babcię z Serocka, która wzięła ją do siebie w dzieciństwie, bo mama nie była w stanie się nią opiekować, ale też babcię-dziennikarkę z Krakowa, o trudniejszym charakterze i mamę Adama, ojczyma Linki, która lata do fryzjera i na tańce. Mamy cierpiącą na Alzheimera babcię Grubego w „Urodzinach” i waleczną babcię w „pamiętniku Czachy”, która potrafi potrząsnąć „kanarem” (nazywanym przez Czachę korniszonem), a kiedyś była miss szkoły. I najbardziej kocha sztukę. Mamy tam też cudownego dziadka-jogina. Mamy i rzeszę babć przybranych: „Babulę Babalungę”, szaloną staruszkę, która pływa kraulem w jeziorze nawet w deszczu, panią Mercedes, która pomaga rozwiązywać zagadki kryminalne w „Biurze Śledczym Trop Sekret”, sąsiadkę w „Wieczorze Pełnym Cudów”, która pomaga Marcelowi zrozumieć, co jest najważniejsze.

Muszę wam powiedzieć, że moje babcie i moi dziadkowie są lepsi i bardziej wyraziści niż rodzice. Ci albo za dużo pracują, albo nie ma ich z jakiegoś innego powodu.

Nic dziwnego, bo wychowywana byłam w dużej mierze przez dziadków. I na tych warsztatach i dla nich zrobiłam kuferek z marzeniami. Na rysunku jest działka, którą dziadkowie uwielbiali, a stracili. Babcia siedzi na leżaku wśród ukochanych cynii i róż i czyta książkę. To ona nauczyła mnie cieszyć się z lektury. A dziadek dziarskim krokiem chodzi między rządkami truskawek i krzaczkami pomidorów, a ja za nim, przyglądając się ciekawie, jak pielęgnuje rośliny. To bym ich chciała podarować, gdyby jeszcze było można.

Wczoraj i nam urządzono Dzień Babci i Dziadka, mnie i Piotrusiowi. Był wspaniały tort i przekąski i dostaliśmy od Róży laurki.

5 super cech babci Asi (pod dyktando):

Fajnie bawisz się ze mną, kocham Cię

Bardzo ci dziękuję właśnie, że zabrałaś mnie do Galerii Piecowej

Że kupiłaś mi te długie żelki

Że mi fajne piszesz książeczki o Mikołaju

Jesteś bardzo miła

I Piotrusia:

Jesteś bardzo misiem puchatym i bardzo cię kocham

Lubię gdy do mnie przychodzisz

Fajnie się ze mną bawisz

Jesteś taki śmieszny w zabawie

I taki fajny

No i cośmy się spłakali, to nasze.

A żeby już nie było tak ckliwie, tylko wesoło: specjalnie dla Was fragment książki „Czacha się buntuje” (Wydawnictwo Literatura).

Wszystkim babciom, dziadkom, wnukom i wnuczkom życzę wszystkiego najlepszego!

  

31 grudnia, czwartek, sylwester

Dzisiaj się dowiedziałam, że – uwaga – mam spędzić sylwestra z babcią. No wspaniale, wymarzony sylwester po prostu! Nie mam nic przeciwko babci, ale uważam, że spędzanie sylwestra z osobą, która pewnie pamięta którąś wojnę światową, to jednak lekka przesada. Ale mama mówi, że ona wychodzi z Paco, Helga też wychodzi i w ogóle

wszyscy wrócą dopiero rano!!! Nie no, bunt! Próbuję zrobić cokolwiek. Dzwonię do dziewczyn, może ktoś na przykład robi jakąś świetną imprezę, o której nie wiem?

Niestety. Też spędzają sylwestra z babcią lub opiekunką. Już sobie to wyobrażam. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby babcia wymyśliła, że na przykład w sylwestra będę sprzątała

w szafie. Albo że będziemy się uczyć. A już na pewno każe mi o dwudziestej drugiej iść spać!

(…)

No. Już jest popołudnie i cały dzień myślałam, a w końcu wymyśliłam. Pomyślałam, że skoro nikt nie robi imprezy, to może ja ją zrobię. A ponieważ ich wszystkich nie będzie

– to nawet zakładając, że babcia będzie spała w łóżku w dużym pokoju, zostaje mi przynajmniej jedno łóżko wolne i mogę którąś z koleżanek zaprosić na nocowanie.

(…)

To już policzyłam, że będzie nas sześć dziewczyn, dwie babcie, jeden dziadek i jedna opiekunka. Starzy sobie usiądą w małym pokoju i będą sobie tam gadać na swoje nudziarskie tematy, a my się będziemy bawić w dużym.

 1 stycznia, piątek, Nowy Rok

 Bawiłyśmy się świetnie. Jedna tylko rzecz mnie niepokoi. Okazało się, że dorośli bawili się jeszcze lepiej. Moja babcia na przykład wyciągnęła takie pudło, które nazywa

się „rzeczy do przebrania” i przyniosła je nam do pokoju, że niby się mamy przebierać, ale myśmy nie chciały. Za to oni tak się rozochocili, że ponakładali na siebie różne boa

i maski, a tego dziadka ubrały w złotą spódnicę, w której Helga kiedyś grała wróżkę w podstawówce. Spódniczka nie dopięła się na jego brzuchu, ale w ogóle się tym nie przejęli. Przebrania dopełniała czerwona peruka. Ja piórkuję. Moja babcia niby taka stateczna, a cały wieczór siedziała w przebraniu kościotrupa. To taki jakby dres z narysowanym szkieletem. Też ledwo go na siebie wcisnęła. Ta opiekunka to nie za dobrze się bawiła, chyba najgorzej z nich wszystkich. Może jest na to po prostu za młoda.

Bo z moich obserwacji wynika, że najlepiej na świecie to bawią się małe dzieci i staruszki. No i oczywiście psy! Buster też się świetnie bawił, ale potem zjadł różowe boa

z piór i rzygał takimi różowymi skrawkami jak po barszczu ukraińskim. I my się rzuciłyśmy, żeby to wycierać i żeby starzy nie zobaczyli, i wtedy właśnie coś zaczęło strzelać i okazało się, że jest północ. Dorośli zaczęli w popłochu odpalać

szampana i nasz napój musujący, tak się zagadali na tematy polityczne, że w ogóle zapomnieli, po co tu przyszli! Ale najlepsze było to, że nam w sumie już o pierwszej

zachciało się spać, a dorośli wcale nie chcieli wychodzić, tylko Majka poszła z opiekunką, a reszta tych dziadków to wciąż mówiła, że jeszcze trochę, i my w końcu zasnęłyśmy

wszystkie w poprzek na dużym łóżku mamy, w ubraniach i w ogóle, bo nikt się nami nie przejmował. Dziadkowie nakryli nas co prawda w nocy kocem, ale potem musieli

nieźle imprezować, skoro obudzili nas dopiero rano. Moim zdaniem byli trochę pijani i na pewno bardzo szczęśliwi.

Comments

Popular posts from this blog

CHCENIE SIĘ

Wielkie upodlenie albo katharsis

Czego nauczyła mnie Pina